poniedziałek, 30 stycznia 2012

Piróg mały

Ciasto na pizzę z tego przepisu. Ja wyjęłam z lodówki zrobione poprzedniego dnia. Kulkę podzieliłam na 4 części. Zrobiłam małe placki. Sos pomidorowy, ser żółty, dodatki, włożyłam też frankfurterki. Zalepiłam. Upiekłam.
Dodatkowo polałam sosem jogurtowo-czosnkowym.




Troszkę się przypaliły, ale i tak były pyszne :)



Napewno powtórzę.

sobota, 28 stycznia 2012

Pizza na cienkim cieście

Już nie pamiętam, które to podejście do pizzy domowej.
Oczywiście wszystkie były jadalne, jednak z ciastem miałam problemy.
Wiele przepisów przejrzałam... i zrobiłam... "perfekcyjną pizzę" wg domowników :)
Jeśli ktoś lubi cienkie ciasto to polecam.


Dla mnie bez wędliny.


Ciasto:
0,5 kg mąki pszennej
8 g drożdży suszonych
ok. 1 łyżki soli
1 łyżeczka cukru
ok. 330 ml ciepłej wody

Dodatki:
salami peperoni
parmezan
ketchup lub sos (koncentrat pomidorowy, zmiażdżony czosnek, oliwa)
papryka
zioła prowansalskie lub oregano

Wykonanie:
Mąkę, drożdże,sól i cukier wymieszać. Dodać wodę i zagnieść. Ciasto jest miękkie, elastyczne.
Podzieliłam na pięć części. Uformować ładne kuleczki, obsypać mąką. Dwie częsci wykorzystałam a resztę schowałam do lodówki.
Z ciasta uformować pizzę. Posmarować sosem pomidorowym. Posypać parmezanem. Nałożyć dodatki. Przełożyć na gorącą blachę (nagrzewałam ją razem z piekarnikiem, 250ºC, obie grzałki). Po włożeniu pizzy blachę ustawiłam na samym dole i wyłączyłam grzałkę dolną. Pieć 7-8 minut.

Smacznego :)

czwartek, 19 stycznia 2012

Czekolada z dzieciństwa

Przez cały dzień miałam ochotę na coś... słodkiego... innego...


Składniki:
pół kostki masła lub margaryny
1 szklanka cukru
6 łyżek wody
3-4 łyżki kakao
ok. 2 szklanki mleka w proszku (sypałam na oko)

Wykonanie:
Masło, woda, cukier, kakao rozpuścić i zagotować.
Zdjąć z ognia, wsypać mleko i mieszać do uzyskania jednolitej masy.
Wylać do tortownicy lub duży talerz.
Na wierzch posypałam migdałami.

Pyszności :) Dziecię zachwycone.

niedziela, 15 stycznia 2012

Koszyczki z ciasta francuskiego wypełnione pieczarkami

Uwielbiam ciasto francuskie i pieczarki pod każdą postacią :)
Smaczna przekąska na ciepło i na zimno.


Składniki (na 12 porcji):
6 dużych pieczarek
3 łyżki seka mascarpone
3 łyżki śmietanki
1 jajko
1/2 łyżeczki suszonego tymianku
1 mała cebulka
1 łyżka oliwy do smażenia
1 opakowanie ciasta francuskiego
sól, pieprz

Wykonanie:
Z ciasta francuskiego wyciąć (szklanką) 12 kółek, nieco większych niż średnica 1 foremki na muffinki. Do każdego zagłębienia foremki włożyć po jednym tak wyciętym okręgu (nie trzeba dodatkowo natłuszczać formy). Pieczarki pokroić w plasterki, podsmażyć na złoto. Cebulkę drobno posiekać, również usmażyć. W miseczce połączyć pieczarki, cebulkę, tymianek z jajkiem serkiem i śmietanką. Przeyprawić solą i pieprzem. Do każdej foremki wyłożonej ciastem włożyć łyżkę nadzienia. Wstawić do nagrzanego do 200 oC piekarnika i piec do momentu, gdy ciasto lekko zbrązowieje (ok. 15 min). Podawać letnie lub zimne.

Przepis pochodzi z kuchni Agaty

sobota, 7 stycznia 2012

Keks świąteczny

Prawdziwie swiąteczny z dużą ilością bakalii otoczonych pysznym, delikatnym ciastem.


Składniki:
1 kostka zmiękczonego masła
1 1/2 szklanki cukru pudru
5 dużych jajek (zółtka i białka osobno)
1 łyżka proszku do pieczenia
225g przesianej mąki
1 łyżka ekstraktu z wanilii
2 łyżki wódki
1/2 kg bakalii (rodzynki, figi, daktyle, suszone wiśnie i żurawiny, skórka pomarańczowa, grubo posiekane orzechy i migdały itp.)

Wykonanie:
Wąskie foremki keksowe dobrze posmarować masłem i wysypać mąką. Rodzynki zalać gorącą wodą i zostawić na kilka minut, dobrze odsączyć i obsypać mąką. Rozgrzać piekarnik do temperatury 180ºC.
Masło dobrze rozetrzeć, dodać cukier puder i ubić na puszystą masę. Ciągle ubijając dodać po jednym żółtka, proszek do pieczenia, mąkę, wanilię i wódkę. Z białek ubić sztywną pianę, dodać 1/3 do masy i dobrze wymieszać, aby trochę ją rozluźnić, potem delikatanie wmieszać pozostałą pianę i dodać bakalie. Nałożyć do foremek i piec przez około 15-20 minut, aż bedą lekko zrumienione i patyczek wbity w środek ciasta będzie suchy.
Wyjąć z foremek i wystudzić na drucianej siateczce. Szczelnie zawinąć w folię i zostawić do następnego dnia aby ciasto odpoczęło i nabrało aromatu. Można polukrować lub posypać cukrem pudrem.

Z opinii na temat tego keksu wiem, że czas pieczenia waha sie dość znacznie – dla niektórych to właśnie 20 minut, ale dla większości dużo więcej, około 45. Może zależy to od piekarnika, a może od głębokości foremek – najlepiej piec do momentu aż ładnie się zrumieni i nie jest surowy w środku – koniecznie sprawdzić patyczkiem czy upieczony!

Przepis pochodzi ze strony cincin. Autorką jest bajaderka.

Dodałam bakalie gotowe. Mimo to keks wyszedł pyszny i aromatyczny.

Sernik waniliowy

Delikatny, lekki, kremowy, ale jednocześnie puszysty i sypki.
Tak napisała autorka blogu Kwestia smaku
Ja i moja rodzinka podpisujemy się pod tym zdaniem :)


Spód:
• 5 pojedynczych batonów Twix (135 g)
• 125 g ciastek Digestive
• 50 g masła, roztopionego

Masa:
• 1 kg twarogu trzykrotnie zmielonego
• 60 g miękkiego masła
• 225 ml śmietany kremówki
• 6 jajek (w temperaturze pokojowej)
• 1 szklanka drobnego cukru do wypieków
• 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
• wyłuskane ziarenka z 1 laski wanilii
• 3 łyżki mąki ziemniaczanej

Dodatki: truskawki w gęstym syropie

Wykonanie:
Spód: Dno formy o średnicy 25 cm posmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia, wypuścić go poza obręcz formy, zapiąć obręcz. Boki posmarować masłem. Ciastka Digestive zmiksować blenderem lub dokładnie pokruszyć, wymieszać z roztopionym masłem i posiekanymi batonami Twix. Masą wyłożyć dno formy. Wstawić do lodówki.
Masa: Twaróg przepuścić 3 razy przez maszynkę do mięsa razem z miękkim masłem. Wymieszać ze śmietanką. Żółtka ubić z połową cukru. Białka ubić na pianę razem z resztą cukru (nie na sztywno). Wymieszać twaróg z żółtkami, następnie dodać ekstrakt waniliowy, ziarenka wanilii, mąkę ziemniaczaną, a na koniec połączyć z pianą z białek.
Na dno piekarnika lub dolną kratkę (nie blachę!) wstawić brytfankę lub blaszkę z gorącą wodą z całego czajnika. Masę serową wyłożyć na przygotowany spód. Formę wstawić do piekarnika nagrzanego do 170ºC, na środkową kratkę, na wierzch położyć kawałek folii aluminiowej (sernik zachowa jasny wierzch) i piec przez około 70 - 80 minut, aż sernik będzie ścięty, środek sernika może pozostać delikatnie wilgotny. Stopniowo uchylać drzwiczki piekarnika i powoli studzić sernik wysuwając go z piekarnika. Po całkowitym wystudzeniu zdjąć obręcz formy i włożyć sernik do lodówki na całą noc, bez przykrycia. Podawać z truskawkami w syropie.

Użyłam sera gotowego aksamitnego, więc ominęło mnie mielenie.
Sernik piekłam już dwa razy. Pierwszy zrobiłam z ekstraktem waniliowym, a drugi z pomarańczowym i wyszedł również bardzo smaczny. Jest on bardzo wilgotny i to jest jegą zaletą.
Domownicy pytają kiedy upiekę kolejny :)

czwartek, 5 stycznia 2012

Karnawałowe sukienki

Jakiś czas temu postanowiłam ponownie porozumieć się z maszyną do szycia.
Mając dostęp do lalek nie mogłam oprzeć się pokusie... uszyłam pierwsze w życiu stroje.
Teraz nie wiem kto bardziej się cieszył, ja tworząc je czy siostrzenica i jej Barbie ;)



niedziela, 1 stycznia 2012

Bajka o zasmuconym smutku

Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka.
Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem,
a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej,
szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać.
Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem.
Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała:
"Kim jesteś?" Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy,
a blade wargi wyszeptały: "Ja? ... Nazywają mnie smutkiem"
"Ach! Smutek!", zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego.
"Znasz mnie?", zapytał smutek niedowierzająco.
"Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.
"Tak sądzisz ..., zdziwił się smutek, "to dlaczego nie uciekasz przede mną.
Nie boisz się?" "A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły?
Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka.
Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?" "Ja ... jestem smutny."
odpowiedział smutek łamiącym się głosem.
Staruszka usiadła obok niego. "Smutny jesteś ...",
powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową. "A co Cię tak bardzo zasmuciło?"
Smutek westchnął głęboko.
Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać?
Ileż razy już o tym marzył. "Ach, ... wiesz ...", zaczął powoli i z namysłem,
"najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi.
Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi i towarzyszyć im przez pewien czas.
Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem.
Boją się mnie jak morowej zarazy." I znowu westchnął.
"Wiesz ..., ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić.
Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać.
A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności.
Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału.
Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać.
I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane.
Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez.
Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności."
"Masz rację,", potwierdziła staruszka, "ja też często widuję takich ludzi."
Smutek jeszcze bardziej się skurczył. "Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi.
Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą.
Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany.
Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy.
Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany,
która co pewien czas się otwiera. A jak to boli!
Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem
i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany.
Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał.
Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem.
Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia." Smutek zamilkł.
Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze,
potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem.
Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie.
"Płacz, płacz smutku.", wyszeptała czule.
"Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił.
Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam.
Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona."
Smutek nagle przestał płakać.
Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę:
"Ale ... ale kim Ty właściwie jesteś?"
"Ja?", zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko,
jak małe dziecko. "JA JESTEM NADZIEJA!"

Autor anonimowy